Historia AA

Fragment Książki „ Anonimowi Alkoholicy „
Bill W. wysłany w interesach wiosną 1935 roku do Akron w stanie Ohio, doznał biznesowej porażki, która spowodowała pierwsze od pół roku pragnienie napicia się alkoholu. Aby tego uniknąć zaczął przez telefon szukać w Akron kontaktu z innym beznadziejnym alkoholikiem, z którym rozmowa mogłaby mu odebrać chęć napicia się. Miejscowy pastor obiecał mu pomoc i doprowadził do kontaktu z jednym ze swoich uzależnionych parafian, doktorem Bobem S., który z powodu swojego alkoholizmu już nie praktykował w swoim zawodzie. Spotkanie tych dwóch ludzi, które miało trwać 15 minut trwało 6 godzin i zaowocowało wyjątkowym porozumieniem dwóch ludzi ogarniętych obsesją picia. W trakcie tej rozmowy zauważyli, że obsesja picia ich opuściła a rozmowa z drugim alkoholikiem może być swego rodzaju lekarstwem dla innych osób uzależnionych od alkoholu.
Dlatego też wspólnie podjęli działania zmierzające do pomocy innym „beznadziejnym” alkoholikom. Okazało się, że osób potrzebujących pomocy jest bardzo wiele. Dlatego też ta wspólnota ludzi chorych, pragnących zaprzestania picia, zaczęła się gwałtownie rozrastać i z czasem rozprzestrzeniła się na cały świat. Kiedy w 1939 roku we wspólnocie uczestniczyło ponad stu alkoholików, założyciele postanowili napisać książkę, opisującą rozwiązanie problemów alkoholowych ludzi ciężko od alkoholu uzależnionych. Książka miała tytuł „Anonimowi Alkoholicy”, od niej Wspólnota przyjęła swoją nazwę. Obecnie ocenia się, że na świecie na spotkaniach AA, zwanych mityngami spotyka się około 2,5 miliona ludzi w bez mała 200 krajach świata.

Iskra, która skrzesała pierwszą grupę AA, rozbłysła w Akron w Ohio w czerwcu 1935 r. podczas rozmowy między nowojorskim maklerem giełdowym a lekarzem z Akron. Sześć miesięcy wcześniej makler ten uwolnił się od obsesji picia przez niespodziewane duchowe doświadczenie, w następstwie spotkania z przyjacielem alkoholikiem, będącym wówczas w kontakcie z grupami oxfordzkimi.Przed wyjazdem do Akron pracował ciężko z alkoholikami, z przekonaniem, że tylko alkoholik może pomóc alkoholikowi, ale tylko on utrzymał trzeźwość. Makler pojechał do Akron w interesie, który się nie powiódł, pozostając w wielkiej obawie, że mógłby znowu zacząć pić.

Nagle uświadomił sobie, że aby zachować własną trzeźwość, musi nieść swoje „posłanie” innemu alkoholikowi. Alkoholik, do którego zwrócił się w Akron, był lekarzem. Ów lekarz, nieustannie próbował duchowego podejścia, aby rozwiązać swój problem alkoholowy ale ponosił porażki. Gdy makler przedstawił mu opis alkoholizmu i jego beznadziejności w rozumieniu doktora Silkwortha lekarz zaczął wykorzystywać duchowe środki z gotowością, jakiej nigdy nie był w stanie osiągnąć. Trzeźwiał i nigdy już nie napił się aż do śmierci w 1950 r. Wydawało się to potwierdzać, że alkoholik mógł wpływać na innego alkoholika, co nie udawało się niealkoholikowi. Ukazywało to również, że gorliwa praca jednego alkoholika z innym jest żywotna dla nieustannego zdrowienia. Odtąd dwóch mężczyzn zaczęło niemal szaloną pracę z alkoholikami przebywającymi pod opieką szpitala w Akron. Ich pierwszy przypadek, człowiek zdesperowany, zaczął szybko zdrowieć, stając się trzecim członkiem AA. Już nigdy więcej nie pił. Praca w Akron trwała przez lato 1935 roku. Było wiele porażek, ale były też dodające otuchy rzadkie sukcesy. Kiedy makler powrócił do Nowego Jorku jesienią 1935 r., pierwsza grupa właśnie się formowała, choć wówczas nikt nie zdawał sobie z tego sprawy. Druga mała grupa prawie natychmiast ukształtowała się w Nowym Jorku, a następnie w 1937 roku zaczęła działalność trzecia w Cleveland. Oprócz tego rozproszeni byli po całym kraju alkoholicy, którzy zaczerpnąwszy podstawowe zasady z Akron lub Nowego Jorku próbowali formować grupy w innych miastach. Pod koniec 1937 r. liczba członków mających za sobą solidny staż trzeźwości była wystarczająca, by przekonać społeczeństwo, że nowe światło wstąpiło w ciemny świat alkoholika. Był to czas, kiedy zmagające się z trudnościami grupy myślały, w jaki sposób przekazać wiadomość o sobie i swoim niepowtarzalnym doświadczeniu światu. Ich determinacja zaowocowała wiosną 1939 roku publikacją tej książki. Liczba członków osiągnęła około 100 mężczyzn i kobiet. Raczkująca, dotąd bezimienna wspólnota, zaczęła nazywać się Anonimowi Alkoholicy od tytułu ich własnej książki. Zakończył się okres szukania po omacku, a zaczęła się nowa faza pionierskiego rozwoju AA. Wraz z ukazaniem się nowej książki zaczęły dziać się wielkie rzeczy. Doktor Harry Emerson Fosdick, wybitny duchowny, zrecenzował ją przychylnie. Jesienią 1939 roku Fulton Oursler, ówczesny wydawca „Liberty”, opublikował jej fragment w swoim magazynie pod nazwą „Alkoholicy i Bóg”. Wywołało to poruszenie, 800 osób dopytywało się o książkę w ówczesnym, niewielkim nowojorskim biurze. Odpowiadano wyczerpująco na każde pytanie, wysyłano też broszury i książki. Podróżujący w interesach członkowie istniejących grup nawiązywali kontakt z tymi potencjalnymi nowicjuszami. Gdy nowe grupy zaczęły powstawać odkryto, ku zdumieniu wszystkich, że posłanie AA może być przekazywane pocztą równie dobrze jak ustnie. Pod koniec 1939 r. szacowano, że 800 alkoholików zdrowiało tą drogą. Wiosną 1940 r. John D. Rockefeller junior wydał obiad dla wielu swoich przyjaciół, na który zaprosił członków AA, aby opowiedzieli swoje historie. Doniosły o tym depesze; ponownie napłynęło mnóstwo pytań, a wiele osób udało się do księgarń, by nabyć książkę „Anonimowi Alkoholicy”. Do marca 1941 roku liczba członków przekroczyła 2000. Wówczas Jack Alexander napisał znamienny artykuł w Saturday Evening Post roztaczający przed czytelnikami obraz AA tak przekonujący, iż wynikało z niego, że alkoholicy potrzebujący pomocy zalewają nas. Do końca 1941 roku AA liczyło 8000 członków. Reakcja łańcuchowa nabrała pełnego rozmachu. AA stało się ogólnonarodową instytucją. Nasza społeczność wkroczyła wówczas w niepewny i podniecający okres dorastania. Testem, któremu musieliśmy stawić czoło było: Czy tak duża liczba dotąd „błądzących” alkoholików może skutecznie spotykać się i pracować razem? Czy kłótnie o przywództwo i pieniądze będą ważniejsze od samego uczestnictwa? Czy nie pojawią się dążenia do potęgi i prestiżu? Czy nie będzie schizmy, która mogłaby podzielić AA? Wkrótce te rzeczywiste problemy osaczyły AA z każdej strony i w każdej grupie. Ale z tych, początkowo przykrych i budzących obawy doświadczeń wyrosło przekonanie, że AA musi trzymać się razem, bo podzielone umrze. Musieliśmy zjednoczyć naszą wspólnotę lub zejść ze sceny. Tak odkryliśmy zasady, dzięki którym alkoholik może żyć, tak rozwinęliśmy zasady, dzięki którym grupy AA i AA jako całość mogły przetrwać i funkcjonować skutecznie. Stwierdzono, że alkoholik mężczyzna czy kobieta nie może być wykluczony z naszej społeczności, że przywódcy mają służyć a nie rządzić, że każda grupa jest niezależna i że nie będzie profesjonalnej terapii. Nie powinny istnieć opłaty ani składki. Nasze wydatki mają pochodzić z naszych własnych dobrowolnych składek. Wspólnota nie powinna być organizacją nawet w naszych centralnych biurach. Nasza publiczna obecność powinna opierać się raczej na przyciąganiu niż na reklamowaniu. Zdecydowano, że wszyscy członkowie powinni być anonimowi wobec prasy, radia, telewizji i filmu. I niezależnie od okoliczności nie powinni podpisywać lub tworzyć porozumień czy uczestniczyć w publicznych sporach. To była istota 12 Tradycji AA, których pełne brzmienie znajduje się na stronie 182 tej książki. Chociaż żadna z tych zasad nie posiadała mocy reguły lub prawa, zostały powszechnie przyjęte do 1950 roku, w którym to zostały zatwierdzone przez pierwszą międzynarodową konferencję w Cleveland. Dzisiaj wspaniała jedność AA jest jednym z największych atutów, jakie nasza wspólnota posiada. Podczas, gdy AA hartowało się w okresie dojrzewania przez wewnętrzne trudności, jego publiczna akceptacja postępowała wielkimi krokami. Istniały dwie zasadnicze przyczyny takiego powodzenia: wielka liczba zdrowiejących członków i połączonych znowu rodzin. To wszędzie sprawiało wrażenie. Połowa spośród alkoholików, którzy przyszli do AA, podjęła rzeczywisty wysiłek, przestała pić natychmiast i postępowała tą drogą, jednej czwartej udawało się to po kilku wpadkach, wśród pozostałych, jeśli zostali w AA, zauważono poprawę. Tysiące innych po kilku spotkaniach uznało, że nie chcą programu. Ale większość z nich, około dwóch trzecich, zaczęło powracać do wspólnoty po jakimś czasie. Inną przyczyną szerokiej akceptacji AA było służenie przyjaciele – przyjaciołom w medycynie, religii, prasie, razem z niezliczoną rzeszą innych, którzy pozostawali naszymi nieustannymi rzecznikami. Bez takiego wsparcia, postęp AA byłby znacznie wolniejszy. Kilka prezentacji przyjaciół z początków AA, z kręgu medycyny i religii, można znaleźć na dalszych stronach tej książki. Anonimowi Alkoholicy nie są organizacją religijną. AA nie zajmuje również osobnego medycznego punktu widzenia, chociaż szeroko współpracuje z ludźmi medycyny tak samo jak i religii. Istota alkoholu nie rozróżnia osób, jesteśmy dokładnym przekrojem Ameryki, podobnie demokratyczne procesy przebiegają obecnie w odległych krajach. Mamy w swoich kręgach katolików, protestantów, żydów, hindusów a nawet muzułmanów i buddystów. Ponad 15 % z nas stanowią kobiety. Obecnie nasze członkostwo stale wzrasta o 20 % w skali roku. Mimo to, uczyniliśmy zaledwie zarys powszechnego problemu kilku milionów obecnych i potencjalnych alkoholików. Według wszelkiego prawdopodobieństwa nigdy nie będziemy w stanie poruszyć bardziej, niż ukazując jasną stronę problemu alkoholowego spośród mnóstwa innych. Z pewnością nie posiadamy monopolu na terapię dla każdego alkoholika. Mamy jednak wielką nadzieję, że wszyscy ci, którzy dotąd jeszcze nie znaleźli odpowiedzi, zaczną znajdować ją na stronach tej książki i wkrótce dołączą do nas na szerokiej drodze do nowej wolności.

Call Now Button